< Powrót do poprzedniej strony
LUSTRACJA JAKO USŁUGA ADWOKACKA
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, czyli upraszczając jak siedziałeś w PRL-owskim kryminale to pewnie jesteś za lustracją i bliską jej dekomunizacją. Natomiast jak byłeś po drugiej stronie lub zwolennikiem okrągłostołowej ugody to jesteś przeciwnikiem grzebania w życiorysach w myśl wyborczego hasła Aleksandra Kwaśniewskiego „wybierzmy przyszłość” w domyśle „wybielmy przeszłość”. Zostawmy jednak politykę, a skupmy się na prawnym aspekcie problemu.
Po pierwsze: ze zbiorów archiwalnych IPN można ułożyć stok ok. 90 km teczek, z których najciekawsze są tajnych współpracowników, kontaktów operacyjnych czy funkcjonariuszy bezpieki. Ilość szczegółowych opisów, nazewnictwa, instrukcji itp. itd. to materiał na wielotomową encyklopedię. Skala inwigilacji była totalna, trudna do wyobrażenia i w totalitarnym systemie nikt nie musiał dbać o jej prawne zalegalizowanie.
Po drugie: powyższe nie jest zarezerwowane tylko dla pasjonatów historii, ale z racji obowiązującego prawa dotyczyć może 330 tysięcy osób, które złożyły oświadczenie lustracyjne i znacznie więcej, które nie mając takiego obowiązku mogą obawiać się ujawnienia, czy tylko dostępu do informacji o nich.
Po trzecie: opieszale i wybiórczo działające biuro lustracyjne może zrobić z Ciebie esbeka bez żadnych podstaw prawnych przed czym wielokrotnie broniłem moich klientów. Niestety, ale w takie praktyki angażuje się także Prokuratura Generalna, jak w przypadku złożenia kasacji, gdy IPN przegrał ze mną w dwóch niższych instancjach.
Po piąte: to od doświadczenia i klasy adwokata zależy percepcja sędziów wobec zrozumienia przepisów prawa, które mają stosować. Niezmiernie bowiem rzadko dostają oni takie sprawy lub ulegają aktualnym politycznym rozdaniom. Właśnie teraz trwają swoiste żniwa w postaci nieuzasadnionych, wybiórczych , stronniczych i niebezpiecznych dla lustrowanego lustracji.
Po szóste: należy i można bronić się przed pomówieniami nawet na podstawie szczątkowych akt lub ich stronniczej wręcz nachalnie kłamliwej interpretacji ze strony IPN-owskich prokuratorów. Potrzeba jednak determinacji i doświadczenia Kancelarii posiadającej ekspertów mających co najważniejsze praktyczną wiedzę w poruszaniu się w przepastnych archiwach IPN.
Po siódme: Pomimo ostatnich ułatwień w dostępie do konkretnych materiałów archiwalnych, to ten tzw. inwentarz nie zawiera treści dokumentów. Nadal więc, aby dowiedzieć się czy mogę być uznany za „współpracownika bezpieki”, poznać treść raportów, kto na mnie donosił itp. lub zawartość akt paszportowych czy tzw. krzyżówek. Najlepiej zlecić kwerendę i ekspertyzę prawną doświadczonej w praktyce kancelarii, bo jest to temat zbyt rozległy dla amatora grzebania w archiwach. Oszczędzanie na takiej usłudze doprowadzić może do wręcz nieobliczalnych dramatów.
Dziękuję za uwagę
Adw. dr Iwona Zielinko